czwartek, 17 listopada 2011

Lauren DeStefano - Atrofia


Z każdym pokoleniem dożywamy coraz to sędziwszego wieku. Dzieje się tak dzięki postępowi w wielu dziedzinach, przede wszystkim w medycynie. Aktualnie są lekarstwa i szczepionki na wiele chorób, które dla naszych dziadków były śmiertelnym zagrożeniem. Nadal jednak nie znamy sposobu na całkowity powrót do zdrowia dla osób zarażonych wirusem HIV, cukrzyków, dzieci z wadami genetycznymi. A gdyby znalazł się sposób? Ludzie na pewno chętnie wybraliby lepsze, wydawałoby się, życie. Nie zważaliby na konsekwencje.

Mniej więcej tak się rzeczy mają w świecie stworzonym przez Lauren DeStefano. Naukowcy znaleźli sposób na stworzenie idealnego, pod względem fizycznym, społeczeństwa. Jednak coś poszło nie tak, jak zamierzali. Owszem, ludzie, którzy powstali z embrionów, nie mieli najmniejszej skazy genetycznej. Ale natura nie dała się pokonać nauce. Dzieci zrodzone z "idealnych" rodziców, nie miały już tyle szczęścia, co pierwsze pokolenie. Nie jest im dane przejść kolejno przez wszystkie etapy życia: dzieciństwo, młodość, dorosłość, starość. Kobiety umierają w wieku dwudziestu lat, mężczyźni żyją zaledwie pięć lat dłużej. Od tej surowej reguły nie ma wyjątków.

Szesnastoletnia Rhine wychowuje się w świecie po trzeciej wojnie światowej, kiedy na Ziemi został tylko jeden kontynent, Ameryka Północna. Mieszka w Nowym Jorku, gdzie bogactwo jest przekleństwem. Wraz z bratem mają wyznaczone warty, aby przez całą dobę pilnować domu przed niechcianymi bezdomnymi, bandytami oraz kolekcjonerami. Jednak nie wszystko da się przewidzieć.

"Rowan już o wszystkim wie; nie wróciłam z pracy od trzech dni. Musi być zrozpaczony, nieraz ostrzegał mnie przed szarymi ciężarówkami sunącymi ulicami. Nie zostałam wciągnięta do żadnej z nich, atak nadszedł z zupełnie niespodziewanej strony."

Nastolatki znikają nagle z ulic i domów. Zostają porwane przez tak zwanych kolekcjonerów. W czasach, w których nie ma miejsca na ...i żyli długo i szczęśliwie, ludzie, a zwłaszcza mężczyźni, podejmują się radykalnych rozwiązań. Młode kobiety zmuszane są do poligamicznych małżeństw, aby zapewnić przetrwanie gatunku ludzkiego. Właśnie w takiej sytuacji poznajemy główną bohaterkę powieści.

"Zamordują mnie, uznając za nieprzydatną?Sprzedadzą do domu publicznego?(...) Istnieje jeszcze jedna możliwość.Mogę zostać wydana za mąż."

Rhine, Jenna i Cecily trafiają na Florydę, gdzie wszystkie poślubia dwudziestojednoletni Linden. Każda z dziewcząt inaczej znosi tą sytuację. Trzynastoletnia Cecily jest wniebowzięta. Po dzieciństwie spędzonym w sierocińcu, taka odmiana jest dla niej czymś wspaniałym. Jenna cierpi po stracie sióstr, i chce zniszczyć życie Zarządcy Domu, jednak po pewnym czasie godzi się z losem. W końcu i tak został jej jeszcze tylko jakiś rok życia.

Rhine jednak nie może sobie odpuścić. Ma do kogo wracać, czeka na nią brat. Przynajmniej ma taką nadzieję. Na szczęście Mąż (jak sama go nazywa) do niczego jej nie zmusza, sprawia jednak wrażenie, jakby to właśnie na niej najbardziej mu zależało. Powodem jest najprawdopodobniej fizyczne podobieństwo do jego ukochanej Rose, która zaprzyjaźnia się z Rhine i niedługo po pojawieniu się dziewcząt umiera. Szesnastolatka wspiera Lindena w tym trudnym okresie, ale nie daje mu się zbliżyć do siebie za bardzo.


Pierwszego dnia w nowym "domu" Rhine poznaje Gabriela. Jest on służącym i szybko staje się jedną najbliższych jej osób w tym okropnym miejscu.

"Gdybym miała plan ucieczki, czułabym pokusę podzielenia się nim z Gabrielem"

Plan ucieczki nie jest jednak pierwszą tajemnicą, jaka dzieli z chłopakiem. Gdy przez pomyłkę zjeżdżają do piwnicy, odkrywają sekret Mistrza Vaughna, ojca Lindena. To jego się wszyscy boją, nie Zarządcy. Pochodzi on z pierwszego pokolenia i zrobi wszystko, żeby znaleźć lekarstwo na wirusa, który za cztery lata ma dopaść jego syna. Ale cena jest wysoka. Dopuszcza się on okropnych rzeczy.

Rhine trafia do zupełnie sobie obcego środowiska, w którym musi się odnaleźć. Po pewnym czasie zaczyna rozumieć, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Mąż może wcale nie jest takim potworem, z jakiego go uważała... Ale i tak nie zamierza długo pozostać w tym miejscu. Wykazuje się pomysłowością i jest w stanie zaryzykować wszystko, byle tylko odzyskać utraconą wolność.

Bardzo polubiłam Rhine i z niecierpliwością czekam na jej dalsze losy. Niemałą sympatią obdarzyłam również Gabriela. Za minus uważam tylko to, że tak mało jest opisane o tym, jak doszło do tego, iż na Ziemi pozostał tylko jeden kontynent. Zachęcam wszystkich do przeczytania tej niezwykłej książki, w której Lauren DeStefano pokazuje świat w alternatywnej przyszłości. Temat może i oklepany, ale zdecydowanie dobrze wykorzystany przez autorkę.

"Naturalni ludzie dożywali co najmniej osiemdziesięciu lat, mówiłam mama. Czasem stu. Nie wierzyłam jej."

9 komentarze:

Querida pisze...

Ogromnie spodobała mi się ta książka i teraz niecierpliwie czekam na kontynuację. :) Jak dobrze, że miałam od kogo pożyczyć "Atrofię"... :D

kasandra_85 pisze...

Książkę czytałam i również byłam nią zachwycona. Nie mogę się doczekać kolejnej części:)
Pozdrawiam!!

Taki jest świat pisze...

Recenzja kusi, podobnie jak cytaty :)

Nika pisze...

Wszystko w tej książce jest trochę magiczne - przede wszystkim tytuł i okładka.
To trochę niesprawiedliwe, że po wojnie zostaje tylko Ameryka (w mojej książce ocaliłabym Polskę :D), ale tak poważnie to chyba warto ją przeczytać! Chętnie to zrobię, muszę tylko znaleźć Atrofię w księgarni lub bibliotece :)
Pozdrawiam! :)

Alannada pisze...

Alannada czuje się zaintrygowana. Wiele słyszałam o książce, ale dopiero Twoje słowa mnie jakoś zaciekawiły. Będę szukać :D

Panna Indyviduum pisze...

Książkę mam w planach od dłuższego czasu... ;) Niestety, biblioteki jakoś niespecjalnie spieszą się do jej zakupu, więc wypadałoby rozejrzeć się za nią w księgarniach... może zrobię sobie prezent na mikołajki? ;>

pozdrawiam serdecznie ;)

PS Recka świetna! ^^

Rapsodia pisze...

Słyszałam o tej książce wiele i mam zamiar dodać ją do swojej świątecznej listy. Oprócz Twojej recenzji, do zakupu "Atrofii" zachęca mnie okładka, którą uważam za bardzo atrakcyjną.
Recenzję bardzo przyjemnie się czyta. :)
Pozdrawiam!

Julia pisze...

Miałam okazję przeczytać "Atrofię" jakiś czas temu i bardzo mi przypadła do gustu. Ma to na pewno związek z tematem autoutopii, bo ostatnimi czasy, bardzo do tego typu lektur mnie ciągnie.

Morrigan pisze...

Jakoś nie mam ochoty na tę książkę, a przynajmniej na razie ;)

Prześlij komentarz

 

Na Karuzeli Słów... Copyright © 2010 | Designed by: Compartidisimo